Versace jako marka modowa zasługuje na ogromny szacunek (choć mniej, jeśli chodzi o Donatellę na czele). Mają talent do tego, by krzykliwe rzeczy wyglądały glamour. Doskonale radzą sobie z tym w najbardziej efektowny sposób.
Jednak jako marka perfum, Versace nie jest tak atrakcyjna. Ich starsze produkty są dobre (zawsze będę miał słabość do Blue Jeans i Versace Woman, a Blonde jest po prostu niesamowita), ale ich nowsze rzeczy są, w najlepszym przypadku, bardzo przeciętne. Dlatego podchodziłem do najnowszej męskiej oferty marki Versace, Eros, z mieszanką oczekiwań. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Eros ma wszystko, czego można by chcieć od zapachu tej marki – tandetną butelkę (która jest w istocie urocza w swojej przesadzie), zabawną i przesadną reklamę, oraz muskularnego adonisa Tanorexica na czele. Ale jak wszyscy wiemy, w świecie perfum pozory mogą mylić.
Eros czerpie swoje imię z mitologii greckiej, a konkretnie od potężnego greckiego boga miłości. Stworzony przez perfumiarza Aureliena Guicharda (twórcę Bond nr 9 Chinatown oraz wszystkich nowych zapachów i reedycji Roberta Pigueta), ma odzwierciedlać według Donatelli Versace „mężczyznę, który jest mistrzem sam dla siebie i zawsze broni własnych idei i celów. Jest bohaterem.” Wiemy dokładnie, jak Donatella wyobraża sobie bohatera, ale jak on pachnie?
Eros otwiera się niezwykle zwyczajnym powiewem cytryny i jabłka. Każda nuta zdaje się chcieć przebić przez drugą, co prowadzi do cytrusowego szumu, który, jeśli jest zastosowany w nadmiarze, może łatwo wywołać ból głowy. W tle czai się ziołowy element, który nie jest w stanie przebić się przez cierpką jakość cytrusów, co jest szkodą, ponieważ, szczerze mówiąc, byłoby to ulgą.
Wanilia szybko się pojawia i daje znać o swojej obecności. To pełna, uwodząca uwagę wanilia w swojej najmocniejszej i najbardziej nieustępliwej formie. W połączeniu z cytrusami jest bardzo słodka, ale niezbyt kremowa. Jej ogólny charakter jest dość pudrowy, i choć nie wydaje się najwyższej jakości, ma interesujące aspekty palonego i prażonego cukru, które mogłyby być czymś wyjątkowym, gdyby były lepiej wyważone.
Nuty bazy obiecują wetywerię, cedr i mech dębowy, ale żadna z tych trzech nut nie jest wyraźnie obecna. Może wanilia zamordowała je wszystkie i ukryła ich ciała pod deską podłogi? Cokolwiek się stało, nie ma ich, a Eros kończy się tak, jak się zaczyna – głośno i dumnie, z jabłkiem, cytryną i wanilią.
Eros to podstępna bestia. Jest równie tandetny, jak można by się spodziewać po zapachu Versace, ale nie osiąga boskiej krzykliwości i nie jest czymś, czego wcześniej nie powąchałem – w rzeczywistości jest bardzo podobny do wielu innych zapachów. Główny problem leży w jego głośności. Wydobywa nieustanny strumień cytrusów i wanilii, który jest tak hałaśliwy, że przytłacza wszystkie interesujące niuanse, które mogłyby stworzyć coś wyjątkowego. Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale Donatella, może powinnaś trochę stonować, słoneczko!